top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraMKS Polonia-Stal Świdnica

Biało-zieloni z awansem do finału Pucharu Polski!


Znakomity mecz tuż przed startem walki o ligowe punkty rozegrali piłkarze IgnerHome Polonii-Stali Świdnica. Podopieczni trenera Grzegorza Borowego na sztucznym boisku Świdnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji pokonali dziś w pełni zasłużenie ligowego rywala – Lechię Dzierżoniów i awansowali do wielkiego finału Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Wałbrzych Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej.


W ostatnich latach mało było drużyn, które tak mocno nie leżałyby biało-zielonym, jak właśnie dzierżoniowska Lechia. Nasi zawodnicy po raz ostatni w lidze pokonali trójkolorowych w sezonie 2019/2020, kiedy to świętowaliśmy awans do makroregionalnej III ligi. Na stadionie OSiR-u Świdnica wygraliśmy wtedy 2:1. 16 września 2020 roku wygraliśmy po raz ostatni. Świdniczanie wygrali na wyjeździe 3:1 w spotkaniu ćwierćfinałowym Pucharu Polski na szczeblu okręgowym. Później przyszła jednak czarna seria. W sezonie 2021/2022 Lechia wygrała w lidze 1:0 i 3:1, a do tego dołożyła pucharowy triumf w wymiarze 2:1. Jesienią 2022 roku podczas ostatniego boju pomiędzy obiema ekipami, przeciwnicy zwyciężyli w meczu o ligowe punkty 3:0. Licznik na czterech zwycięstwa oponentów z rzędu się jednak zatrzymał.


Biało-zieloni zagrali dziś świetne zawody, przez większość czasu kontrolując przebieg wydarzeń na boisku, atakując wysokim pressingiem i utrudniając przeciwnikom rozegranie piłki. Gospodarze znacznie lepiej wytrzymali ten bój kondycyjnie, deklasując po prostu gości w tym elemencie gry, szczególnie w samej końcówce pojedynku. Wydaje się, że popełniliśmy jeden błąd, oddając nieco pola przeciwnikowi w pierwszej połowie i cofając się do defensywy po strzeleniu gola na 1:0. To kosztowało nas utratę prowadzenia, lecz później wyciągnęliśmy wnioski…


Spotkanie rozpoczęło się dla nas znakomicie. W 4. minucie precyzyjnym uderzeniem z wnętrza pola karnego do sieci trafił aktywny Piotr Kotyla. Świdniczanie próbowali pójść za ciosem, chwilę później w polu karnym runął na murawę Jakub Filipczak, ale arbiter nie zdecydował się na podyktowanie jedenastki. Rywale odpowiadali, szczególnie po stałych fragmentach gry, lecz czujny na przedpolu był nasz golkiper, Bartłomiej Kot. W 22. minucie urwaliśmy się z dobrą, szybką akcją. W polu karnym dobrze odnalazł się rozgrywający świetne zawody Patryk Paszkowski, lecz piłka po jego uderzeniu minęła dalszy słupek dzierżoniowskiej bramki. W tym okresie zaczynał się jednak fragment, w którym na zbyt wiele pozwoliliśmy Lechii i oddaliśmy im zbyt dużo miejsca. W 28. minucie najpierw zablokowaliśmy groźne uderzenie zawodnika gości, a następnie bardzo dobrą interwencją popisał się nasz bramkarz. Gospodarze nie mogli złapać właściwego rytmu, dali się wciągnąć w grę Lechii i posyłać do przodu długie piłki. W 35. minucie straciliśmy prowadzenie. Wasilewski posłał dobrą piłkę na dalszy słupek, a akcję sfinalizował Rzońca. Do końca pierwszej części gry rezultat nie uległ już zmianie.


Po zmianie stron na murawie dzielili i rządzili już jednak tylko gospodarze, choć wszystko zaczęło się w zasadzie od jedynej szansy dla Lechii w drugich 45 minutach. Nieudanie zaatakowaliśmy wysokim pressingiem, rywale wyprowadzili szybką akcję, ale na nasze szczęście niecelnie uderzał Michał Ciarkowski. Później swój koncert rozpoczęli już miejscowi, zamykając momentami przyjezdnych na dłuższy czas na własnej połowie. W 60. minucie tuż przy linii końcowej w polu karnym kopnięty został Damian Kasprzak, a sędzia zdecydował się wskazać na jedenasty metr. Pewnym egzekutorem okazał się Wojciech Sowa i znów byliśmy z przodu. Biało-zieloni nie popełnili błędu, nie oddaliśmy pola oponentom, graliśmy swoje i byliśmy żądni kolejnych goli. W 66. minucie groźnie w pole karne wpadł Emil Migas, lecz uderzył niedokładnie, podobnie jak chwilę później z rzutu wolnego Wojciech Sowa. W 74. minucie lechiści znaleźli się już w bardzo trudnym położeniu. W szesnastce przeciwników faulowany był Adam Wojciechowski, a arbiter znów zdecydował się odgwizdać rzut karnym dla biało-zielonych. Do futbolówki ponownie podszedł Wojciech Sowa i tym razem nie dając żadnych szans Adrianowi Szademu na skuteczną interwencję. Ostatni kwadrans to wciąż popis gospodarzy, którzy na każdym kroku starali się wybijać przeciwnikowi z głowy grę w piłkę podczas tego starcia. Podopieczni trenera Grzegorza Borowego mieli jeszcze kilka okazji, by podwyższyć rezultat tego spotkania. Najpierw fantastycznej okazji nie wykorzystał Paweł Michta, później dwukrotnie bramkarz Lechii wyłapał strzały Andrieja Kozachenko, a na koniec blisko celu był jeszcze Damian Szydziak.


Przekładamy predyspozycję z ostatnich gier sparingowych na dzisiejsze spotkanie. Spora praca od stycznia, nawet mimo kilku problemów z kontuzjami nie poszła na marne i to cieszy. Mecz rwany, bardzo fizyczny, spora liczba dłuższych piłek i trochę się do tego dostosowaliśmy. Sporo jakości w naszych poczynaniach dały zmiany, zaczęliśmy bardziej wymieniać piłkę między sobą i z tego tworzyły się sytuacje. Podsumowując zwycięstwo cieszy, dlatego też, że ostatnio nie potrafiliśmy wygrać meczu derbowego. Czekamy z niecierpliwością na pierwszą kolejkę oraz na finał Pucharu Polski – komentuje trener seniorów IgnerHome Polonii-Stali Świdnica, Grzegorz Borowy.


Piłkarze IgnerHome Polonii-Stali Świdnica wygrali dziś 3:1 i awansowali do wielkiego finału Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Wałbrzych Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej. Nasz marsz rozpoczął się od wygranej 8:0 z Górnikiem Boguszów-Gorce, następnie przyszedł czas na triumf również w stosunku 8:0 nad Włókniarzem Głuszyca i prawdziwy dreszczowiec z Górnikiem Wałbrzych. Biało-zieloni pokonali po rzutach karnych biało-niebieskich 9:8, a wszystko zamknęło się dopiero w dwunastej serii jedenastek. Teraz przyszedł czas na zwycięstwo z Lechią Dzierżoniów. W decydującym boju o awans na szczebel wojewódzki Pucharu Polski zmierzymy się na własnym terenie ze Słowianinem Wolibórz, który dziś pokonał LKS Bystrzyca Górna 3:0.


IgnerHome Polonia-Stal Świdnica – Lechia Dzierżoniów 3:1 (1:1)


Skład: Kot, Moskwa, Salamon, Kasprzak, Frankowski (60′ Kozachenko), Filipczak (60′ Szydziak), Paszkowski, Sowa (87′ Ratajczak), Kotyla, Antosik (58′ Migas), Wojciechowski (77′ Michta).

387 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page