Niestety w sobotni wieczór kibice zebrani na stadionie Świdnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji mogli wrócić wspomnieniami do najczarniejszych chwil w historii polskiego sędziowania meczów piłki nożnej. Mecz 21. kolejki grupy wschodniej Koleje Dolnośląskie IV ligi pomiędzy IgnerHome Polonią-Stal Świdnica a Słowianinem miał być szlagierem, zawodnicy stanęli na wysokości zadania, gwarantując znakomite widowisko, ale całość zakończyła się olbrzymim skandalem…
Obszerna fotogaleria pod linkiem: https://swidnica24.pl/2023/04/sedziowski-skandal-w-swidnicy-foto-video/
Jako sędziowie na ten mecz delegowani zostali panowie z Kolegium Sędziów w Jeleniej Górze. Jak główny zawody poprowadził Piotr Kuzia, a pomagali mu na liniach Michał Niemirski i Kamil Snacki. Niestety mecz dostarczył emocji nie tylko związanych z piłkarzami obu drużyn, a w rolach głównych wystąpiła wspomniana trójka arbitrów. Sędzia Kuzia swój autorytet na boisku wystawił na szwank już w 1. minucie spotkania. Sędzia po przewinieniu jednego z piłkarzy nakazał mu podejść do siebie, by udzielić reprymendy. Zawodnik nie zamierzał tego zrobić, a arbiter zamiast napomnieć go kartką, sam podbiegł w jego stronę.
Pojedynek od mocnego uderzenia rozpoczęli goście. Już w 4. minucie kapitalnym uderzeniem z dystansu z okolicy 25. metra popisał się Piotr Gorczyca. Bartłomiej Kot próbował interweniować, lecz lecąca jak pocisk piłka trafiła pod samo spojenie słupka z poprzeczką i wpadła do sieci. Reakcja świdniczan była poprawna – biało-zieloni starali się przejąć inicjatywę, byli groźniejsi i dążyli do wyrównania. W 11. minucie doszło do delikatnie mówiąc spornej sytuacji. Podczas rzutu rożnego mocno potraktowany w szesnastce rywali był Damian Kasprzak, ale sędzia nie wskazał na jedenasty metr. W 18. minucie wszystko zakończyło się już happy-endem dla gospodarzy. Futbolówkę idealnie z rogu boiska zacentrował Kajetan Frankowski, a fantastycznym wolejem popisał się Damian Kasprzak i było 1:1. W 22. minucie powinniśmy prowadzić. Kamil Moskwa posłał świetną piłkę z prawej strony boiska do Oskara Trzepacza, ale nasz napastnik przestrzelił z bliskiej odległości (dwójka zawodników w późniejszym czasie ponownie dała o sobie znać). W 25. minucie ponownie na prowadzeniu znaleźli się przeciwnicy. Po dośrodkowaniu piłki z rzutu rożnego gola głową strzelił Caique da Cruz Dias. Po zdobyciu gola groźniejsi byli przyjezdni, ale jeszcze w pierwszej połowie nastąpiło przebudzenie podopiecznych trenera Grzegorza Borowego. Miejscowi blisko szczęścia byli w 36. minucie. Znakomitym przerzutem piłki popisał się Damian Szydziak, ale kończący akcję Stanisław Antosik uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć Szymona Brandla. W 42. minucie znów był jednak remis. Znów z prawej flanki znakomicie futbolówkę dorzucił Kamil Moskwa, a tym razem błędu nie popełnił Oskar Trzepacz, pakując ją głową do sieci! Do przerwy nic się nie zmieniło, cztery gole, remis gwarantowały fantastyczne emocje w drugich 45 minutach i tak też było, ale niestety nie tylko tych czysto sportowych.
SKRÓT VIDEO Z MECZU (Mariusz Ordyniec): https://www.youtube.com/watch?v=LEQX1scvESw
Druga połowa rozpoczęła się od małego trzęsienia ziemi. W 29. sekundzie do końca o piłkę postanowił powalczyć nasz napastnik – Oskar Trzepacz, wbiegając ambitnie pomiędzy dwójkę obrońców Słowianina Wolibórz. Wszystko zakończyło się chamskim uderzeniem łokciem w twarz wykonanym przez Tytusa Datę i tu uwaga… Od tego momentu zaczyna się bowiem cały ciąg wydarzeń w drugiej połowie. Sędzia nie miał wątpliwości, podyktował rzut karny, ale żółtą kartką napomniał innego zawodnika będącego obok – Filipa Barskiego. Po chwili sam poszkodowany wykorzystał pewnie rzut karny, zdobywając swojego drugiego gola w tym spotkaniu i wyprowadzając miejscowych na prowadzenie. W miarę upływu czasu woliborzanie byli coraz bardziej sfrustrowani, starali się wyrównać, ale brakowało zagrożenia dla bramki strzeżonej przez Bartłomieja Kota. Od czasu do czasu pojawiały się też dziwne „gwizdki” sędziego Piotra Kuzia. Dziwna była choćby sytuacja z 63. minuty. W środkowej części boiska przedzierał się Mateusz Nazar, doszło do kontaktu i walki z rywalem z której obronną ręką wyszedł świdnicki zawodnik. Sędzia puścił grę dalej, lecz zagwizdał chwilę później, kiedy to Nazar stracił futbolówkę podczas starcia z kolejnym przeciwnikiem. Po chwili wrócił do wcześniejszej sytuacji, odgwizdał faul i pokazał naszemu graczowi żółtą kartkę. Dziwi zatem fakt, że jeśli sędzia uznał, że Nazar rzeczywiście faulował i piłka należała się Słowianinowi, to dlaczego nakazał walkę dalej i czekał z decyzją (?).
Uwaga, wracamy do sytuacji z 46. minuty i przenosimy się do 77. minuty meczu. Znakomicie przedzierał się w okolicach narożnika pola karnego Andrii Kozachenko, poradził sobie z dwójką rywali i został finalnie nieprzepisowo powstrzymany przez… grającego z trójką Tytusa Datę (ten sam, który powinien tego dnia zobaczyć już de facto w 77. minucie drugie żółtko). Tak się jednak nie stało. Sześć minut później emocje sięgnęły zenitu. W 81. minucie Patryk Paszkowski został sfaulowany przez Tytusa Datę, arbiter podbiegł do zawodnika Słowianina i pokazał mu bez wahania żółtą kartkę. Młody zawodnik z terenu gminy Nowa Ruda w ciągu niespełna 5 minut obejrzał zatem dwa żółtka (wydaje się, że nawet łącznie w drugiej połowie powinny być to trzy żółte kartki), problem w tym, że sędzia nie wyciągnął kartki czerwonej. Sytuacja od samego początku wywołała konsternację na murawie wśród świdnickich graczy, podobnie zresztą jak wśród kibiców. Decyzja była jednoznaczna, brak kartki czerwonej i nakazanie gry dalej. Jak w tej sytuacji mógł zachować się piłkarz Słowianina, pamiętając o zasadach fair-play? Jest to rzecz jasna sprawa indywidualna każdego sportowca. 20-latek miał świadomość tego, że to on po raz kolejny faulował i obejrzał drugi żółty kartonik, był przygotowany na przedwczesne opuszczenie placu gry, co widać na nagraniu.
Od tego momentu po stronie gospodarzy panowała olbrzymia frustracja i emocje, które wzięły górę nad założeniami taktycznymi nakreślonymi przez biało-zielonego szkoleniowca. Świdniczanie nie mogli pogodzić się z tym, co wydarzyło się przed momentem i w jak absurdalnych okolicznościach gra toczy się dalej w pełnym składzie osobowym z zawodnikiem, który otrzymał w przeciągu pięciu minut dwie żółte kartki. W 87. minucie nerwówka zrobiła się jeszcze większa. Sędzia uznał, że Kajetan Frankowski poszerzył obrys własnego ciała i zagrał ręką po uderzeniu Wojciecha Szuby, wyciągnął żółtą kartkę i wskazał na jedenasty metr. Po chwili po strzale Arkadiusza Majewskiego zrobiło się 3:3. W końcówce trwała walka cios za cios, a obie drużyny walczyły o pełną pulę. „Kartkowanie” arbitra w kierunku miejscowych trwało w najlepsze – od feralnego zajścia w 81. minucie obejrzeliśmy w sumie pięć żółtek. Finalnie w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Filip Barski strzałem głową ustanowił końcowy rezultat na 4:3 dla Słowianina Wolibórz kończącym ten pojedynek z zawodnikiem, który od kwadransa powinien przebywać w szatni.
Warto odnotować, że skandal, jaki miał miejsce w ostatnim kwadransie, to nie subiektywna ocena gospodarzy, którzy szukali bezzasadnie gry w przewadze jednego gracza. Trójka sędziowska po przeanalizowaniu materiału VIDEO przyznała się do błędu, co arbiter główny odnotował w załączniku do sprawozdania z meczu 21. kolejki grupy wschodniej Koleje Dolnośląskie IV ligi. Czasu się nie cofnie i trudno gdybać, ale trzeba powiedzieć uczciwie, że świdniczanie grający od 81. minuty z korzystnym wynikiem 3:2, kontrolujący ten bój i posiadający do tego przewagę jednego zawodnika, musieliby się chyba bardzo mocno „postarać”, by zakończyć ten mecz bez punktów.
W środę, 5 kwietnia obie drużyny spotkają się na murawie ponownie, tyle że w wielkim finale Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Wałbrzych Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej. Do starcia dojdzie na terenie Świdnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji – start godz. 17.00. Gospodarze proszą kibiców o wsparcie, bo oprócz zmagań na murawie toczy się walka o zdrowie i życie Agatki – młodej córeczki kapitana IgnerHome Polonii-Stali Świdnica – Patryka Salamona. Cały dochód ze sprzedanych wejściówek (10 zł – mile widziane wyższe kwoty) zostanie przeznaczony na koszty związane z zagraniczną operacją serca trzyletniej dziewczynki. – Bądźcie tego dnia razem z nami – zagrajmy razem! – apelują przedstawiciele IgnerHome Polonii-Stali Świdnica.
IgnerHome Polonia-Stal Świdnica – Słowianin Wolibórz 3:4 (2:2)
Skład: Kot, Moskwa, Sowa, Kasprzak, Frankowski, Paszkowski, Szydziak (62′ Traczyk), Nazar, Antosik (58′ Kotyla), Wojciechowski (58′ Kozachenko), Trzepacz (82′ Michta).
Kommentare